Jest sobotnie, październikowe, słoneczne popołudnie. Ciepło. W Łazienkach Królewskich tłumy przyjezdne i rodowite. Spacerowicze, sobotni biegacze, tu wycieczka ze Śląska, obok grupa Japończyków pstryka fleszami… Tłumy. Uciekamy, szukamy, penetrujemy królewskie ogrody, udaje się !. Nie muszę klikać w Photoshopie na niechcianych gapiów (klikanie – znikanie). Udaje się zrobić pustkę – nagle nikogo nie ma, choćby przez 1/4 minuty. Mój sekretny sposób nęcenia i płoszenia gołębi królewskich sprawdza się kolejny raz. A każdy raz jest niepowtarzalny, inny, tak jak inna jest każda para, inna miłość i fascynacja. Karmiącego gołębie królewskie Pana jeszcze raz przepraszam, mam nadzieję i wiem, że wróciły
Anna Izabela Majrowska
November 5th, 2011 at 13:05